21 października wybraliśmy się do kina we Włoszczowie na film "Chopin, Chopin !" w reżyserii Michała Kwiecińskiego. Rolę tytułową świetnie zagrał Eryk Kulm. Należy docenić też kreacje aktorów grających przyjaciół Fryca, Franciszka Liszta, króla Francji czy George Sand.
Jest to wielki film o wielkim człowieku. Eryk Kulm w tym filmie nie gra Chopina, on Chopinem jest. Większość dialogów jest wypowiadana po francusku, Kulm spędził też wiele miesięcy na ćwiczeniu gry na instrumencie. Film sprawia wrażenie, jakbyśmy oglądali profesjonalnego pianistę.
Chopin wygnany z Polski, dobrze sobie radzi we Francji, jest
ulubieńcem paryskich salonów, arystokracji, a nawet króla Francji. To człowiek
w sile wieku, który w momencie zawodowego i życiowego spełnienia dostaje
śmiertelną diagnozę - ma zaawansowaną gruźlicę. W czasach Chopina gruźlica była uznawana za chorobę dziedziczną
i niezaraźliwą, lecz nieuleczalną. Fryderyk
nie traktuje choroby poważnie, nie zwalnia tempa życia, chce pozostawić po
sobie jak najwięcej kompozycji, bo to muzyka jest najważniejsza w jego życiu.